Recenzja – kreatywna-alternatywa.blogspot.com

belka

Jeśli ktoś szuka czegoś łatwego, przyjemnego i niezobowiązującego, to w Zdobywcach oddechu tego nie znajdzie. Tutaj każde zdanie zostawia po sobie trwały znak w umyśle czytającego, zmuszając do refleksji i zastanowienia się nad własnymi uczuciami.

Przyznaję się bez bicia – jestem okładkową blacharą! Lubię, kiedy książka kusi nie tylko wnętrzem, ale również pozwala na miłe zawieszenie oka na ładnym wydaniu. Jeśli  do wyżej wymienionego zestawu dołożymy jeszcze interesujący tytuł to wówczas trudno przejść mi koło książki obojętnie. Dlatego też bardzo ucieszyłam się, kiedy dostałam możliwość zrecenzowania Zdobywców oddechu Przemysława Piotra Kłosowicza.
Wiktor, Piotr i Zbigniew to trzech facetów, którzy mimo iż się nie znają mają ze sobą wiele wspólnego. Początkowo może to wydać się wręcz nieprawdopodobne, przecież oprócz tego, że wszyscy mieszkają w Krakowie nic innego ich nie łączy – jeden jest głową rodziny, który musi utrzymać żonę i dwójkę synów, w tym jednego z zespołem Downa; drugi to gej, który szukając miłości nadal nie może otrząsnąć się z przeszłości, trzeci jest samotnym mężczyzną, który  nie umie zawalczyć o samego siebie. Pozornie tak różni, grają w tej samej grze – każdego dnia muszą być tytułowymi zdobywcami oddechu. Wydaje się, że oddychanie to przecież tak prosta, intuicyjna czynność. Tylko, że u naszych bohaterów przypomina to codzienną walkę z piętrzącymi się problemami, uczuciem pustki czy przysłaniającymi świat kompleksami. Dla nich to prawdziwa walka… starcie z samym sobą…
Zdobywcy oddechu to w głównej mierze fragmenty przemyśleń głównych bohaterów. Nie ma tutaj dynamicznych zwrotów akcji, a tempo przypomina raczej spokojny spacer brzegiem morza niż emocjonujący wyścig Formuły 1. Na dobrą sprawę wiemy bardzo niewiele o tym jakim czynnościom oddają się tytułowi zdobywcy oddechu, za to głęboko wchodzimy w świat ich wewnętrznych przeżyć. Poznając ich myśli, w pewnym momencie zaczynamy dostrzegać, że w sumie podobnie jak oni również i my codziennie podejmujemy tą samą walkę – bijemy się z własnymi niepowodzeniami, czasami dajemy się przytłoczyć słabościom i sprawiamy, że zaczerpnięcie głębokiego oddechu wydaje się być czymś niewykonalnym.
Autor w sposób bardzo poważny, powiedziałabym, że wręcz filozoficzny, przedstawił problem, który na dobrą sprawę dotyczy nas wszystkich. Bo czy nikt z nas w pewnym momencie nie miał tak po prostu wszystkiego dość? Nie marzył, żeby wszystkie problemy zniknęły jak za pomocą czarodziejskiej różdżki? Może miejscami to wszystko było aż za bardzo wyolbrzymione, ale w sumie my Polacy tak właśnie robimy, więc coś z tą naszą mentalnością jest.
Pan Przemysław włożył bardzo dużo wysiłku, żeby stworzyć dokładne portrety psychologiczne swoich bohaterów. Mimo, że nie są oni materiałem do obdarzenia sympatią, każdy czytelnik znajdzie w nich coś z siebie. Ja osobiście poczułam największą więź z Leną, a zasadzie z Magdaleną (przyjaciółką Piotra) mimo, że nie grała pierwszych skrzypiec w powieści, miejscami miałam wrażenie, że „patrzę” na siebie.
Język zaserwowany przez autora jest specyficzny i niełatwy w odbiorze. Niemniej jednak dla mnie styl był dużym plusem, chociaż oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że książka nie jest przez to przeznaczona dla wszystkich. Jeśli ktoś szuka czegoś łatwego, przyjemnego i niezobowiązującego to w Zdobywcach oddechu tego nie znajdzie. Tutaj każde zdanie zostawia po sobie trwały znak w umyśle czytającego, zmuszając do refleksji i zastanowienia się nad własnymi uczuciami.
Zdobywcy oddechu w moim odczuciu to naprawdę dobra pozycja, którą śmiało mogę polecić wszystkim  tym czytelnikom, którzy nie boją się zaangażować w powieść. Lektura na początku pozwala się „zdobywać”, poznawać strona po stronie, żeby za chwilę wręcz „zaatakować” nas przekazem – to książka dla nas i o nas. Język nienależny do najłatwiejszych, to fakt, ale z pewnością treść zasługuje na poświęcony czas i uwagę.
Jakiś czas temu miałam przyjemność zapoznania się z wywiadem z panem Przemysławem Piotrem Kłosowiczem u Doroty. Wówczas autor ujął mnie swoją wypowiedzią na temat adoptowanej kotki, wtedy to też skomentowałam ów rozmowę następującym komentarzem: „Swoją odpowiedzią na ostatnie pytanie pan Przemysław całkowicie mnie oczarował! Człowiek, który ma współczucie dla zwierząt i im pomaga, jest dobrym człowiekiem! A jeśli jest tak samo dobrym pisarzem jak człowiekiem to prawdziwa bomba!”. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć – jest bomba!

„Niewiele masz, a ja mam jeszcze mniej, lecz razem mamy wszystko” ~ Przemysław Piotr Kłosowicz, Zdobywcy oddechu, Gdynia 2016, s.26

OCENA: 9/10
Reklama