Przemek z pewnością jest nową generacją, jednym z młodych, którym naprawdę o coś chodzi. I z pewnością człowiekiem o dalekich horyzontach, niepokornym umyśle i poglądach.
Skwapliwie rozglądałam się w rzeszowskiej księgarni za nowościami. I…przeoczyłam, nie wiem jak to się stało, przeoczyłam fantastycznie zaprojektowaną okładkę debiutu literackiego Przemysława Piotra Kłosowicza, pochodzącego z Chlebnej. Jeśli ktoś nie zna tego nazwiska w kontekście literackim – to musi koniecznie naprawić to zaniedbanie. A zwłaszcza młodzi, marzący o wydaniu własnej książki.
Na trop Przemka Kłosowicza naprowadził mnie krośnieński portal ratowniczy Krosno112.pl. To może dziwne, ale ten profesjonalnie redagowany portal tematyczny bije na głowę wiele lokalnych mediów, nie wspominając już o rodzimym portalu „24godzinnegopasmasukcesówburmistrza”.
Debiut książki Przemka, o intrygującym tytule „Zdobywcy oddechu” miał miejsce na tegorocznych Targach Książki w Krakowie. To impreza o wysokim prestiżu, ważna dla księgarzy, dla moli książkowych, ale również czytelników okazjonalnych oraz miłośników spotkań twarzą w twarz z najlepszymi pisarzami.
Przyznacie sami, że wydanie książki w wieku dwudziestu paru lat to sukces. Książka nie jest łatwa, widać, że autor cały czas zmaga się z wywiezionym z Jedlicza doświadczeniami, które zawdzięcza obcowaniu z ludźmi o zamkniętych umysłach. Zmagania i rozterki życiowe bohaterów książki z całą pewnością są odbiciem zmagań życiowych i intelektualnych autora. Przeczytałam „Zdobywców oddechu” w ciągu dwóch wieczorów– jestem pod wrażeniem dojrzałości tekstu, a pewna chaotyczność wątków jest raczej zaletą niż wadą książki. Stymuluje nas do skupienia się i zmusza do stałego czytelniczego napięcia.
Bardzo chciałabym, aby młodzi ludzie w Jedliczu doczekali się spotkania autorskiego z Przemkiem, ale szczerze wątpię, aby ktoś je zorganizował.
Grono ludzi zachwyconych sobą i podziwiających się wzajemnie, zmagające się głównie z tym, aby nie zasnąć na „przeurokliwie uroczych wieczorach paraliterackich” nie sprawia wrażenia, aby zdołało się otworzyć na coś, co jest nieudawanym wyzwaniem intelektualnym. Nieprzemakalni i obudowani szczelnie, w drodze donikąd…
Przemek z pewnością jest nową generacją, jednym z młodych, którym naprawdę o coś chodzi. I z pewnością człowiekiem o dalekich horyzontach niepokornym umyśle i poglądach.
Do śliczniutkiego wenecjańskiego (to nie błąd, wszelkie skojarzenia zabronione!!) jedlickiego „tygielka” zupełnie nie pasuje. Podobnie jak większość młodych…
Myślę też, że młodzież szybko znalazłaby z Przemkiem wspólne brzmienie i język.
Nowy pomysł na kulturę w gminie przypomina taki ciąg: pan trzymający się przy pomocy mikrofonu- zamówienie jakiegoś zespołu i zapłacenie z naszych pieniędzy(ciekawe ile?)- imprezka z fajerwerkami zaliczona- wrzutka na tubę i j24 – i jakoś to będzie od 1 do 30 każdego miesiąca.
Nie dziwię się, że po studiach na UJ, Kraków pozostał dla Przemka Jego „miejscem na ziemi”.
W naszej skali przyznawanych tzw. jodełek kultury – na 10 możliwych- przyznajemy 9!
Świetny debiut literacki, czekamy na dalsze książki Przemka Kłosowicza i gratulujemy przy tej okazji rodzicom Przemka!