Lubię książki takie jak ta. Ciekawe. Pełne zaskakujących słów i metafor. Trafiają do mnie soczyste porównania, momentami potoki słów, które są idealnie dobrane do opisanej sytuacji. Mają swoje miejsce i nie można ich zamienić na nic innego. Brawo za to, bo potrafią dotknąć do żywego, albo rozśmieszyć do łez. Z ciekawością śledziłam niejednokrotnie grę słów i podziwiałam za kreatywność i lotność autora. Nie każdy ma taką łatwość operowania słowem i nie każdy robi to z taką zręcznością jak Kłosowicz.
Lubię książki takie jak ta. Ciekawe. Pełne zaskakujących słów i metafor. Trafiają do mnie soczyste porównania, momentami potoki słów, które są idealnie dobrane do opisanej sytuacji. Mają swoje miejsce i nie można ich zamienić na nic innego.Brawo za to, bo potrafią dotknąć do żywego, albo rozśmieszyć do łez. Z ciekawością śledziłam niejednokrotnie grę słów i podziwiałam za kreatywność i lotność autora.Nie każdy ma taką łatwość operowania słowem i nie każdy robi to z taką zręcznością jak Kłosowicz.
W tej książce nikt nikogo nie morduje, nikt z nikim nie walczy, nie ma szalonych namiętności – życie bohaterów toczy się w swoim rytmie. A ten rytm jest taki zwyczajny jak mój i twój. Jak nabieranie oddechu.
Obcego się kocha bo za to, że poświęca nam czas, a taką na przykład matkę, kocha się, bo poświęciła nam życie.
Każdy ma prawo do chwil, w których dół jest głęboki i wyleźć z niego trudno.
Człowiek bez kota, jest uboższy o spokój.
Gdyby ktoś zapytał, czy czegoś w życiu żałuję, odparłbym, że nie, ale niektórych rzeczy się wstydzę. Najbardziej wstydzę się zaprzepaszczonych szans. Kompromitującymi jest jedzenie życia łyżeczką, gdy inni biorą je garściami.